Plan inwestycyjny – praktyczny przewodnik po opracowywaniu strategii handlowej

W tym artykule przeczytasz

Odpowiedni plan inwestycyjny, którego się trzymasz, może być kluczem do skukcesu. Handel na giełdzie to specyficzne zajęcie, którą ciężko do czegokolwiek porównać. Ogólnie rzecz biorąc, trader wciąż funkcjonuje w dużej niepewności. Na rynkach finansowych dominują przypadkowość i chaos. Niektórzy zrównują więc handel na giełdzie z hazardem, z rosyjską ruletką.

Nie można przewidywać czegoś, czym rządzi chaos.  A jeśli nie można czegoś przewidywać, nie da się na tym również regularnie zarabiać. Prosta konkluzja.

Nie uwzględnia ona jednak pewnego istotnego faktu. A mianowicie przewidywalności naszych własnych zachowań.

To prawda, że nikt na świecie nie wie, jak zachowają się rynki. Prawdą jest jednak również to, że ludzie odnoszący sukcesy na giełdzie, nie handlują na niej w sposób chaotyczny czy przypadkowy. Mają plan. Oraz jasno zdefiniowane zasady działania, które wdrażają w sposób powtarzalny. W każdej sytuacji wiedzą, co mają robić. Wiedzą na tyle dokładnie, że ich poczynania są wręcz automatyczne. Działają bez zastanowienia.

Giełda to chaos, a jedyną możliwością zaprowadzenia na niej porządku jest trzymanie swoich działań w ryzach dzięki zasadom, których będziemy przestrzegać. Te zasady nazywa się „planem inwestycyjnym”.

Co zawiera taki plan i jak powinien wyglądać? O tym wszystkim piszemy w poniższym artykule.

 

W artykule przeczytasz:

    1. Kto powinien mieć plan inwestycyjny?
    2. Co uwzględnić, wybierając system inwestowania?
    3. Z czego składa się plan inwestycyjny?
    4. Trading automatyczny vs. intuicyjny
    5. Przykład konkretnej strategii handlowej
    6. Nie ma uniwersalnych planów inwestycyjnych

Kto powinien mieć plan inwestycyjny?

Początkującemu traderowi trudno wyobrazić sobie, czym jest plan inwestycyjny, a co dopiero samemu taki opracować. Plan inwestycyjny (nazywany niekiedy systemem inwestycyjnym) to – mówiąc najprościej – zbiór zasad i wytycznych, które określają, jak zachowamy się w konkretnych sytuacjach na giełdzie.

Dobrze opracowany oraz sprawdzony plan inwestycyjny jest absolutnie kluczowy, by regularnie osiągać wyniki. Jego ważność i poziom dopracowania są tym istotniejsze, im częściej handlujesz. Jeśli jesteś inwestorem, który raz na kilka lat kupuje akcje, by utrzymywać je przez kolejne lata, plan inwestycyjny jest dla ciebie kwestią marginalną.  Zamiast poświęcać czas na jego opracowanie, powinieneś się raczej skupić na analizie poszczególnych akcji, by dokonać właściwego wyboru. Twoim planem będzie raczej jakaś forma fundamentalnej analizy akcji.

Jeśli jednak jesteś inwestorem wysokich częstotliwości, swing traderem, daytraderem albo scalperem, powinieneś dosyć dokładnie wiedzieć, co robisz, kiedy już to robisz oraz jak to robisz i dlaczego w taki właśnie sposób. Twój plan powinien być konkretny oraz jak najdokładniej definiować wszystkie możliwe alternatywne sposoby działania. Oczywiście jest różnica pomiędzy handlem ręcznym, intuicyjnym oraz automatycznym. Na trading intuicyjny zawsze wpływa pewien zakres subiektywnej oceny sytuacji, pozostawiający większą przestrzeń na naginanie zasad. Automatyzacja z zasady to wyklucza. Co jest lepsze i jak zaczerpnąć z obu światów to, co najlepsze, pokażemy sobie za chwilę.

Co uwzględnić, wybierając system inwestowania?

Systemu inwestycyjnego nie sposób wymyślić w ciągu jednej nocy. Oczywiście możesz się wzorować na innych inwestujących na giełdzie. Na pewno warto obserwować ich poczynania. Należy przy tym jednak pamiętać, że nie wszystko da się skopiować. Naiwnym byłoby kupienie kursu i oczekiwanie, że uczyni nas to skutecznymi traderami.

To, że ktoś wykorzystuje pewien system, dzięki któremu osiąga pożądane rezultaty nie oznacza, że jeśli ty zaczniesz handlować w ten sam sposób, uzyskasz takie same wyniki. Mogłoby tak być we w pełni zautomatyzowanym systemie inwestycyjnym, który ktoś zechciałby ci dać bądź sprzedać. Jednak nikt nigdy nie odda ci funkcjonującego systemu automatycznego, więc odłóżmy tę opcję na bok.

Przyjrzyjmy się lepiej drugiej możliwości – tradingowi intuicyjnemu oraz pięciu powodom, dla których nigdy nie ma pewności, że coś, co sprawdza się w jednym przypadku, sprawdzi się również w drugim.

 

1) trading intuicyjny w dużym stopniu opiera się na psychice. Umiejętność skupienia, szybkiej i trafnej oceny sytuacji, jak również adekwatnej reakcji nie są czymś, co mamy wszyscy wspólne. Nie zawsze da się coś zaobserwować a następnie się tego nauczyć. Plan inwestycyjny musi uwzględniać twój charakter, usposobienie, tendencje osobowości, twoje mocne i słabe strony.

2) każdy z nas inaczej toleruje ryzyko. O ryzyku będzie jeszcze mowa, ponieważ jest ono kluczowym elementem planu inwestycyjnego i ogólnie tradingu. Jako trader de facto zarządzasz ryzykiem. Ryzyko nie jest tym samym dla każdego z nas. Jedni mają duże konta, dzięki czemu mogą sobie pozwolić na większe ryzyko. U innych charakter powoduje, że chcą ryzykować więcej. To, co dla jednego będzie ogromną stratą, dla innego może być nieistotnym szczegółem. Plan inwestycyjny musi to uwzględniać.

3) przekazywanie danego know-how i uczenie strategii inwestycyjnych zawsze obciążane jest ryzykiem pewnego zniekształcenia interpretacyjnego. Na przykład: to, co jeden trader uznaje za trend, dla innego nie musi nim być. Jeśli parametry trendu nie zostaną zupełnie jasno zdefiniowane (co w tradingu intuicyjnym jest rzadkością), nigdy nie wiesz, jak to z tym trendem jest. Jeśli bazujesz na podpatrzonym od kogoś systemie inwestycyjnym i zgodnie z nim powinieneś wykorzystać trend, to miej świadomość, że trend można interpretować różnie. To stanowi problem.

 

4) zapewne będziesz chciał wdrożyć system inwestycyjny, który przynosi zyski. Tylko kto ci taki udostępni? Mało kto. Być może ktoś byłby skłonny go sprzedać. Wiele osób nieźle zarabia na sprzedawaniu kursów. Pytanie brzmi, czy system inwestycyjny, którego uczą, stabilnie przynosi zyski i czy są w stanie przynajmniej na własnym przykładzie udowodnić, że zapewnia on długoterminowe osiąganie pożądanych wyników. Jest to coś, o co należy dopytywać.

5) nie oddalając się zbytnio od poruszonych wyżej kwestii dodam, że szereg stylów i systemów inwestycyjnych, z którymi możesz się spotkać (niezależnie od tego, czy są powszechnie dostępne, czy płatne) to systemy niefunkcjonalne bądź niekompletne.  Zawsze będziesz musiał dostosować plan albo uzupełnić go o pewne kluczowe elementy, takie jak odpowiedni wybór momentu wejścia, ustawienie wielkości pozycji, ryzyka, zysku itp.

Z czego składa się plan inwestycyjny? 

Plan inwestycyjny nie musi być skomplikowany. W zasadzie składa się z kilku sekcji. Jako trader zawsze powinieneś wiedzieć:

  • Kiedy wchodzisz w transakcję
  • Kiedy ją kończysz
  • Z jakim ryzykiem rozpoczynasz transakcję
  • Jakie ryzyko całkowite wchodzi w grę
  • Czy i w jaki sposób zarządzasz pozycjami

Wszystkie te kwestie są oczywiście powiązane i nawzajem na siebie wpływają. Przyjrzyjmy się teraz poszczególnym częściom planu inwestycyjnego z bliska.

Wejście w transakcję

Wejście to pierwszy i najistotniejszy element planu. Jest to najważniejsza decyzja, którą jako trader podejmujesz i musisz być tego kroku pewien. Czas, który masz na zajęcie pozycji zależy od tego, jaki interwał obserwujesz i na jakim handlujesz. Im krótszy timeframe, tym mniej czasu na przeprowadzenie transakcji. Przykład: jestem daytraderem i handluję w interwałach 2-minutowych, więc czas, który mam na zajęcie pozycji, to maksymalnie kilkadziesiąt sekund. Z czego jasno wynika, że muszę wiedzieć na pewno, kiedy zajmę pozycję. Raczej nie mam czasu na przemyślenia. Więcej przeczytasz w artykule o daytradingu.

Nie oznacza to jednak, że nie da się wejścia z góry zaplanować. Wręcz przeciwnie. Dobre wejście powinno być zaplanowane. I znów wszystko zależy od monitorowanego interwału, ale na pewno kilka linii przed zaistnieniem okazji do zajęcia pozycji, powinieneś mieć wyobrażenie, co musisz widzieć, by ją zająć.

Każde wejście to otwarcie się na pewne ryzyko. Trzeba mieć świadomość, że handel na giełdzie bez ryzyka nie jest możliwy. Kiedy rozpoczynasz transakcję, wystawiasz się na ryzyko. Jak duże ono będzie, powinieneś wiedzieć wcześniej, ale ogólnie rzecz biorąc nie zaleca się ryzykowania podczas jednej transakcji więcej niż kilka procent wartości rachunku. Ryzyko i jego wysokość mogą jednocześnie służyć jako kryterium decydujące o otwarciu pozycji. Jeśli ryzyko jest zbyt duże, odrzucasz transakcję.

Należy też określić w planie sposób rozpoczęcia transakcji. Niektórzy traderzy (na przykład ja) wchodzą tylko w transakcje z limitem. Inni natomiast preferują zlecenia rynkowe. I to znów jest coś, co powinieneś rozważyć, by wiedzieć, jakie zlecenie zrealizujesz, wchodząc w transakcje i dlaczego.

Jeśli handluję ręcznie, intuicyjnie, nigdy nie używam zlecenia rynkowego, ale klikam zlecenie z limitem ceny, ewentualnie kilka ticków od niej. Zlecenie rynkowe ma bowiem jedną istotną wadę, a mianowicie taką, że nie wiem, przy jakiej cenie dojdzie do realizacji. Ponieważ handluję na stosunkowo krótkie ruchy rynku i jestem daytraderem, co powoduje, że tempo zawierania transakcji bywa bardzo szybkie, to gdybym stosował zlecenie rynkowe, mogłoby dojść do niebezpiecznych poślizgów w realizacji. Jak wygląda daytrading w praktyce możesz zobaczyć na webinarach dotyczących tego tematu.

Webinar LYNX: Nieznane strategie inwestycyjne na akcjach

 

Jeśli natomiast handluję w sposób w pełni zautomatyzowany, zawsze stosuję zlecenie rynkowe. Powodem jest przede wszystkim łatwość sprawdzenia takiego systemu i korzystania z niego. Zlecenie z limitem nie musi zostać zawsze zrealizowane, co mi nie przeszkadza, jeśli śledzę rynek i to widzę. Mogę je zwyczajnie anulować. W przypadku AOS musiałbym uzupełniać dalsze działania na wypadek, gdyby zlecenie nie zostało wykonane, a później je anulować albo zmieniać, niepotrzebnie zniekształcając statystykę prawdopodobieństwa wejścia. Nie robię tego. AOS zajmuje pozycję zgodnie z rynkiem.
Do zapamiętania: Wejście jest najważniejsze. Skoncentruj się na znalezieniu dobrych możliwości wejścia.
Wyjście z transakcji

Niejednokrotnie spotykałem się z opinią, że wyjście z transakcji jest jeszcze ważniejsze niż wejście. Nie jest to jednak prawdą. Na pierwszy rzut oka może się tak wydawać. Bo właściwie dopiero wyjście decyduje o tym, czy konkretna transakcja zakończy się zyskiem czy stratą. Z drugiej strony „dobre wejście” nie wymaga „dobrego wyjścia” – przychodzi ono całkiem automatycznie. Jeśli wejście ma edge, to rynek statystycznie więcej razy kieruje się w stronę targetu niż stop lossu a wyjścia nie trzeba jakoś szczególnie roztrząsać.

Wyjście jest funkcją wejścia.

Bardzo problematyczne i trudne do uzasadnienia wydaje się natomiast wychodzenie z transakcji bardzo intuicyjnie oraz subiektywnie. Nawet jeśli czasem pozwoli to osiągnąć długoterminowe zyski albo przetrwać większą stratę, by ostatecznie wyślizgnąć się z takiej transakcji z zyskiem, to jest to raczej kwestia przypadku i szczęścia, a nie umiejętności. Prędzej czy później nadejdzie dzień, kiedy się to nie uda. Czysta statystyka. I w takiej chwili możesz stracić dużą część zysku.

Prosty przykład. Powiedzmy, że przetestowaliśmy i sprawdziliśmy, że konkretna sytuacja na rynku z 10 kliknięć siedmiokrotnie wywoła ruch 100 USD w naszym kierunku prędzej niż ruch 100 USD przeciwko nam. Ryzyko i zysk są równe 1:1 – każda transakcja powoduje takie samo ryzyko straty, jak potencjał zysku. Siedem na 10 prób trafimy zysk, trzy razy – stratę. Możemy łatwo policzyć: 700 – 300 = 400. Z każdych dziesięciu transakcji powinniśmy uzyskać 400 USD (przed odliczeniem prowizji). Jednoznacznie bardzo rentowny system.

Dlaczego taki system przynosi zyski?

Zdecydowanie nie dlatego, że jakoś szczególnie dobrze zaplanowaliśmy wyjście. Przyczyną jest trafione wejście. Częstsze wyjścia z zyskiem są po prostu logiczną konsekwencją częstych dobrych wejść.

A teraz zobaczmy, co się dzieje, kiedy intuicyjnie zarządzamy wyjściami. Za pierwszym razem mamy otwartą pozycje i notujemy stratę -300 USD, ale pozostawimy ją jeszcze chwilę otwartą i transakcja ostatecznie zakończy się z +100 USD. No świetnie. Następnym razem nie zrealizowaliśmy zysku +100 USD, ale pozwoliliśmy rynkowi rosnąć dalej i zamykamy pozycję z zyskiem +200 USD. Znów dobra decyzja. Później może jednak nadejść seria transakcji, z których nie wyjdziemy przy +100 USD ani +200 USD, ale pozwolimy rynkowi rosnąć jeszcze chwilkę, by ostatecznie skończyć na stop lossie. Albo nie zamkniemy stop loss na -300 USD, bo „wcześniej się udało”, ale tym razem się nie uda i rynek ucieknie tak bardzo, że nagle ockniemy się z -1000 USD, albo nawet -2000 USD. W pewnym momencie nadejdzie dołek i rynek musi nas do zamknięcia transakcji ze stratą. Zazwyczaj w najgorszym możliwym miejscu.

Kolejną wadą zarządzania intuicyjnego jest bardzo niewielka powtarzalność. Jeśli handlujesz ręcznie, to zajmując pozycję wystawiasz się na ryzyko, które – niezależnie od tego, czy to akceptujesz, czy też nie – wpływa na twoje decyzje i działania. Twój odbiór rynku nie jest w 100% niezależny i obiektywny. Są na nim rysy subiektywnego uczucia strachu, chciwości, zdenerwowania, frustracji i wielu innych emocji. Bardzo niewielu ludzi potrafi się od tych uczuć w pełni odgrodzić i działać na zimno, racjonalnie, wdrażając swoje decyzje zawsze bezbłędnie. Decydowanie o momencie wyjścia, kiedy już masz otwartą pozycję i wystawiasz się na ryzyko, jest spóźnione.

Do zapamiętania: Zawsze powinieneś wiedzieć, kiedy zamkniesz pozycję jeszcze zanim ją w ogóle otworzysz.

Ryzyko na transakcję

Ryzyko to temat, który rezonuje w całym tradingowym świecie. Handel na giełdzie jest właściwie bezustanną pracą obciążona ryzykiem. Każdy system inwestycyjny i każda strategia inwestycyjna muszą obejmować dobre zarządzanie ryzykiem. Zarządzanie ryzykiem podzielić można na kilka kategorii w zależności od tego, jak złożone są twoje inwestycje i czym handlujesz – możesz zarządzać ryzykiem dla poszczególnych instrumentów, subsystemów, systemów lub całych portfeli. Zawsze wynika to jednak z podstawowego ryzyka, którym jest ryzyko na transakcję.

Jako trader wykorzystujący konkretny system inwestycyjny powinieneś wiedzieć, jakim ryzykiem jest obarczona każda transakcja, w którą wchodzisz. Jeśli transakcja nie odpowiada ustalonemu przez ciebie ryzyku, przekracza je – nie powinieneś w nią w wchodzić. Ryzyko działa w pewnych momentach jako filtr możliwości wejścia. Żadna transakcja nie powinna być obarczona większym ryzykiem niż kilka procent wartości twojego rachunku.

Z ryzykiem wiąże się również potencjał. Ryzyko określasz za pomocą zlecenia stop loss, potencjalny zysk – targetem. Ryzyko i potencjał to dwa brzegi tej samej rzeki i musisz pracować z obydwoma naraz. Jeśli obniżysz ryzyko, zwykle zmniejszysz również potencjał, zysk. I na odwrót.

Ryzyko nie musi być takie samo dla każdej transakcji. Powinno być natomiast znane z góry i powinieneś go przestrzegać. Jeśli rynek zwróci się przeciwko tobie, a cena zacznie się zbliżać do stop lossu, nie powinieneś tego stop lossu przesuwać. To całkiem naturalne, że wykorzystujesz stop loss. Korzystają z niego wszyscy i jest to element planu. Powinieneś jednak wykorzystać taki stop loss, który przedtem ustalisz. A nie taki, który wcześniej kilkakrotnie przesunąłeś, w związku z czym poniesiona strata będzie znacznie wyższa niż pierwotnie zakładałeś.

 

To, że handlujesz ze zdefiniowanym ryzykiem nie oznacza, że ryzyko to jest stałe i niezmienne. Przeciwnie – twoje ryzyko powinno się dostosowywać do warunków na rynku. Jeśli na rynku pojawi się wysoka zmienność, nie możesz handlować z takim samym ryzykiem jak wówczas, kiedy rynek był powolny i leniwy. Powinieneś mieć konkretne wyobrażenie, jak modyfikować ryzyko. Dobrym pomocnikiem na początku może być długość poszczególnych odcinków, czy też wskaźnik ATR, który przelicza średnią długość kilku ostatnich odcinków. Jeśli zauważysz, że ATR w stosunku do poprzedniego dnia czy tygodnia się podwoiło, powinieneś podwoić stop loss, a tym samym ryzyko. Proporcjonalnie do tego powinien oczywiście wzrosnąć również twój zysk.

Kolejnym sposobem na przystosowanie się do zmiennego charakteru rynku z punktu wodzenia ryzyka jest zmiana wielkości pozycji, którą otworzyłeś. Wiedząc, że przy standardowej zmienności (którą możesz z łatwością zmierzyć za pomocą wspomnianego ATR) handlujesz np. 6 kontraktami futures, to kiedy zmienność wzrośnie dwukrotnie, nie będziesz podwajać stop lossu, ale obniżysz wolumen pozycji do 3 kontraktów. Stop loss może pozostać taki sam, jak wtedy, kiedy handlowałeś 6 kontraktami, a ryzyko się nie zmienia.

Ryzykiem i dzieleniem pozycji można również manipulować poprzez tzw. rozwadnianie pozycji. Polega ono na tym, że przy danej cenie otwierasz tylko połowę pozycji, powiedzmy 3 kontrakty, a jeśli później rynek porusza się przeciwko tobie, na poziomie stop lossy dodajesz kolejne 3. Spowoduje to uśrednienie ceny wejścia i zbliżenie jej do aktualnej ceny. Dajesz rynkowi większą przestrzeń na zwrócenie się w twoją stronę.

Rozwadnianie i dzielenie pozycji mają jednak jedną zasadniczą wadę, a mianowicie niespójność zysków i strat. Jeśli bowiem będziesz za każdym razem najpierw otwierał połowę pozycji, nie realizując straty na poziomie stop lossu, ale dopełnisz wolumen do 100%, będziesz dostawać stop lossy, które są średnio większe niż średnie zyski. Stop loss otrzymasz zawsze tylko wtedy, kiedy będziesz miał 100% wolumenu (na przykład 6 kontraktów). Zysk możesz natomiast realizować z połowy pozycji, ponieważ możliwe jest, że cena zaraz po otwarciu 3 kontraktów skieruje się w stronę twojego zysku. Stop lossy będą sześciokontraktowe, zyski będą trzykontraktowe (a czasem sześciokontraktowe). Rozwadnianie samo w sobie jest dość problematyczne i trzeba dla niego również definiować zupełnie jasne zasady, kiedy tak, a kiedy nie.

Do zapamiętania: Jedyne, czym możesz zarządzać na giełdzie, to twoje ryzyko

Ryzyko całkowite

Zatrzymajmy się przy ryzyku jeszcze na chwilkę. Wielu (głównie początkujących) traderów nie wie, jak zdefiniować ryzyko dla całości swoich inwestycji. Handel kończą natomiast albo za wcześnie, po kilku transakcjach przynoszących stratę, albo wręcz przeciwnie – kontynuują do całkowitego wyczyszczenia rachunku.

Żadna z tych strategii nie jest dobra

 

Najważniejsza zasada inwestowania i tradingu, którą jako pierwszy zaczął forsować już Benjamin Graham głosi, że należy przede wszystkim chronić swój kapitał. Kiedy stracisz wszystko i nie będziesz już miał środków na handel, będzie to twój giełdowy koniec. Dlatego tak ważne jest wcześniejsze ustalanie granic, do których jesteście skłonni w razie niekorzystnych wyników spadać przed przerwaniem tradingu. Każdy oczywiście musi to ustalić indywidualnie w zależności od wielkości rachunku, (ew. w zależności od wielkości majątku, którym dysponuje) oraz stylu, jaki wybrał w handlu.

Trzeba sobie naprawdę szczerze odpowiedzieć na pytanie, na jakie straty możesz sobie w sumie pozwolić, zanim zaczną być dla ciebie zbyt dotkliwe. Nie możesz jednak ustalić całkowitej straty na zbyt niskim poziomie, ponieważ będzie cię podczas handlu nieprzyjemnie ograniczała.

Jeśli na przykład będziesz praktykował daytrading z ryzykiem około 100 USD na jedną transakcję wiedząc, że dziennie wejdziesz średnio w dwie – trzy transakcje, strata całkowita nie może być ustalona na poziomie kilkuset dolarów. Byłaby to zbyt mała przestrzeń, ograniczająca twoje ruchy. Twoja strata całkowita powinna być w takiej sytuacji większa, powiedzmy w okolicach 2000 – 3000 USD.

Ustawiając wcześniej całkowity stop loss, adekwatny do swojego podejścia, rysujesz jasną granice, do której pozwolisz sobie dojść, dzięki czemu będziesz mógł bez obaw ruszyć do boju.

Może cię przecież spotkać cała seria transakcji przynoszących stratę, które szybko doprowadzą twój rachunek do poziomu -500USD. To jednak nie znaczy jeszcze, że musisz skończyć dlatego, że twój system nie działa albo nie umiesz go wdrażać. Może akurat miałeś trochę więcej pecha niż szczęścia. Tak czasem bywa. Może popełniłeś kilka niewielkich błędów. To również się zdarza. Kiedy jednak po kilkusetdolarowych stop lossach spadniesz już o 2000 lub 3000 USD, to będzie oczywiste, że coś jest nie tak. To będzie najwyższy czas, żeby się zatrzymać i poszukać błędu.

Jeśli strata całkowita na poziomie 3000 USD jest dla ciebie duża, to musisz zmienić podejście i handlować na przykład na innych, tańszych rynkach albo z wykorzystaniem innej, mniej agresywnej strategii. Ważne jednak, by spróbować zostać jeszcze chwilę na live’ie, stonować emocje i nie przestawać od razu po kilku nieudanych próbach.

Do zapamiętania: Zdefiniuj stratę całkowitą i nie przestawaj handlować, dopóki nie uderzysz o to ustalone dno. 

Zarządzanie pozycjami

Zarządzanie pozycjami do pewnego stopnia powiązane jest z ustawieniem ogółu trademanagementu i z ryzykiem na transakcję, o którym wspominaliśmy wcześniej. Co mam na myśli, pisząc o „zarządzaniu pozycjami”? Po prostu ingerowanie w otwartą transakcję – przesuwanie stop lossu i profit targetu.

Zarządzanie pozycjami jest tym bardziej problematyczne, im krótsze są twoje stop lossy i targety.

Jeśli praktykujesz daytrading lub scalping, podczas których zysk czy stop loss są kwestią kilku minut, to praktycznie nie ma tam miejsca na zarządzanie pozycjami i nie powinieneś go uskuteczniać. Trzeba się natomiast skupić na wyszukiwaniu dobrych okazji do wejścia.

Jeśli handlujesz na wyższych timeframe’ach, pozycje utrzymujesz godzinami albo wręcz całymi dniami, masz czas oraz przestrzeń na zarządzanie i możesz zdecydować, na czym będzie ono polegało w zależności od bieżącego rozwoju sytuacji.

Zarządzanie pozycjami również powinno się rządzić jasnymi zasadami. Możesz przesunąć stop loss do poziomu ceny wejścia po tym, jak rynek osiągnie 50% dystansu do profit targetu. Albo możesz go przesunąć do tego poziomu, kiedy zamkniesz 50% pozycji, osiągając zysk. Możliwości jest całe mnóstwo. Wiele takich zleceń można ustawić bezpośrednio na platformie. Czego natomiast zdecydowanie nie należy robić? Przesuwać stop lossu w stronę większej straty, kiedy rynek zmierza w niekorzystnym dla ciebie kierunku. Nie jest to zarządzanie pozycjami, ale działanie wynikające ze strachu przed stratą i neurotyczne próby ucieczki przed nią. Nawet jeśli się to od czasu do czasu powiedzie, ogólnie kształtujesz w sobie złe nawyki, których z czasem będziesz się musiał pozbyć.

Zarządzanie pozycjami to w sumie bardziej zaawansowane działanie, obejmujące mnóstwo intuicyjnych decyzji w momencie, kiedy jesteś wystawiony na ryzyko. Trzeba o tym pamiętać, ponieważ – tak jak wspominaliśmy wyżej – kiedy jesteś wystawiony na ryzyko, twoje postrzeganie rynku zwykle nie jest całkiem obiektywne

Do zapamiętania: Zarządzaj pozycjami w zgodzie z jasnymi, prostymi zasadami, które zdołasz powtórzyć.

Trading automatyczny vs. intuicyjny

Kiedy mówimy o budowie strategii inwestycyjnej, zawsze decyduje to, jak będziemy handlować: ręcznie/intuicyjnie, czy automatycznie, przy wykorzystaniu komputera. Zdania co do tego, co jest lepsze, są podzielone, jednak faktem jest, że automatyzacja dominuje i ponad 80% wolumenów na amerykańskich giełdach jest handlowane przez maszyny.

Charakter twojego systemu inwestycyjnego (intuicyjny czy automatyczny) zależy w dużej mierze od twojej umiejętności programowania. Jeśli jej nie posiadasz, to automatyczny trading raczej nie wchodzi w grę. Niektóre platformy (bądź kursy) oferują wprawdzie możliwość stworzenia AOS także bez znajomości zasad programowania, wówczas jednak należy się liczyć z tym, że jest to w dużej mierze chwyt marketingowy, który nie da ci zbyt wielkiej swobody działania. Możesz ewentualnie skorzystać z usług zewnętrznych programistów, jednak to wiąże się z nieznajomością kodu i powoduje, że twój system staje się w pewnym sensie black boxem, więc jeśli potrzebować będziesz choćby niewielkiej zmiany, ponownie będziesz musiał komuś za nią zapłacić. Wielu traderów zaczynać więc będzie od jakiegoś intuicyjnego systemu inwestycyjnego.

Jako że mam doświadczenia z obydwoma systemami, pozwolę sobie na kilka komentarzy. Nie jestem wprawdzie profesjonalnym programistą, ale od jakiegoś czasu zajmuje się automatyzacją i polecałbym ją wszystkim, którzy dotychczas aktywnie handlowali na giełdzie tylko intuicyjnie. Z pewnością pozwoli wam to pójść o krok dalej. Zalecałbym jednak poruszanie się w ramach kodu, gdzie możliwa jest absolutna kontrola nad wszystkim. Nie zaś zlepianie jakichś wcześniej przygotowanych modułów.

Automatyczny system inwestycyjny jest lepszy od intuicyjnego głównie pod względem dokładności i szybkości realizacji. Bywa to wielką zaletą, ale i wadą. Jeśli potrzebujesz coś w krótkim czasie dokładnie wyliczyć, by zająć pozycję, wówczas ludzkie ograniczenia w tym przeszkadzają. W takiej sytuacji warto wykorzystać maszynę, która zrobi dokładnie to, czego od niej wymagasz. Z drugiej strony jego zbytnia dokładność bywa czasem wręcz szkodliwa. To, co człowiek słusznie odrzuci jako szum tła, komputer potraktuje jako sygnał.

 

Intuicyjny system inwestycyjny ma w przeciwieństwie do automatycznego – moim zdaniem – tę ważną zaletę, że człowiek potrafi dosyć dobrze odczytywać kontekst i sytuacją rynkową. Zaprogramowanie kontekstu jest o wiele trudniejsze niż zaprogramowanie samych warunków wstępnych. Komputer jest w tej kwestii nieugięty. Nie ma żadnych przeczuć. Nie ma wcześniejszych doświadczeń. Człowiek się uczy. Komputer nie. (Dla jasności: komputer też można uczyć – zob. algorytmy machine learning – ale to już jest sięganie daleko w przyszłość). Wciąż istnieją takie elementy, których nie da się zaprogramować.

Główną wadą tradingu intuicyjnego jest możliwość „ześlizgnięcia się” w subiektywne oceny, czy wręcz całkowity chaos. Sam tylko trend, stanowiący podstawowy element handlu, może mieć mnóstwo interpretacji. Podstawowe formacje “price action” – niezależnie od tego, jak dokładną ich definicje poznasz, podczas handlu w czasie rzeczywistym ich rozpoznanie może stanowić problem, że nie wspomnę o uwzględnieniu ich w handlu. Analiza volume, orderflow, time and sales i bardziej skomplikowanych kwestii. Tutaj subiektywność odgrywa w zasadzie kluczową rolę.

Jak zaczerpnąć z obu światów to, co najlepsze?

Trader intuicyjny powinien się skupić na jak najdokładniejszym ustaleniu zasad. To jest przecież właśnie domena automatów – maja tak jednoznaczne zasady, że bywa to wręcz szkodliwe. Intuicyjny system inwestycyjny liczy się zasadniczo z tym, że „zasady będą łamane”. Zasady istnieją, muszą istnieć, ale są elastyczne, mają szersze granice. Automat traktuje dzienny high absolutnie co do ticku, natomiast trader intuicyjny bierze czasem kilka ticków poniżej, czasem kilka powyżej, zgodnie z tym, co mu się wydaje.

Każdy intuicyjny system inwestycyjny musi jednak opierać się na bardzo precyzyjnej pracy z ryzykiem i pozycjami. Tutaj można się zainspirować automatyzacją w większym stopniu. Ostatecznie również z tego powodu platformy zawierają standardowo jakiś połowicznie zautomatyzowany system, dzięki któremu można z łatwością ustawić wielkość pozycji, przesunięcia stop lossu itp.

Przykład konkretnej strategii handlowej

Teraz pokażemy, jak może wyglądać konkretna strategia inwestycyjna. Będzie to tylko prosty przykład, na którym zilustrujemy opisane powyżej kwestie w praktyce. Ta strategia inwestycyjna ewidentnie nie będzie specjalnie rentowna i nie zalecam nikomu wykorzystywania jej w rzeczywistości. Nie chodzi nam tu jednak o zysk, celem jest pokazanie, jak pracować z poszczególnymi zasadami.

Zaczniemy od wejścia. Będziemy chcieć zająć długą pozycję po tym, jak cena utworzy trzy świece wzrostowe za sobą. Szukamy konkretnej formacji price action, w której high i low aktualnej świecy jest wyższy niż high i low poprzedniej świecy, a to z kolei jest wyższe niż high i low tej, która była przed nią. Graficznie wygląda to mniej więcej tak.

Moment wejścia to zamknięcie trzeciej świecy wzrostowej. Wchodzimy później i w charakterze zlecenia wejściowego używamy limitu. Cenę limitu wybieramy kilka ticków pod close ostatniego baru wzrostowego. Ile ticków poniżej close? To możemy na razie zostawić, stosujemy system intuicyjny, więc raz mogą to być dwa ticki, innym razem pięć, w zależności od tego, jak długie są bary wzrostowe. Z czasem możemy to zdefiniować dokładniej. Zlecenie limit (lmt) wpisujemy mniej więcej tak.

Knot tej świecy, gdzie jest strzałka może nas skierować w stronę transakcji.

Stop loss i profit target dla ułatwienia ustalamy w stosunku 1:1, przy czym stop loss wpisujemy logicznie poniżej low pierwszej świecy wzrostowej (będzie obliczany dynamicznie w zależności od zmienności), a profit target w takiej samej odległości.

Kolejny warunek jest taki, że gdyby stop był zbyt duży w stosunku do zmienności (powyżej 100 USD), nie wchodzimy w transakcję, odrzucamy ją jako nieodpowiednią, przekraczającą nasze ryzyko. Stop loss musi być zawsze większy bądź równy 100 USD.

Czy będziemy zarządzać pozycją? Tak, będziemy. W sytuacji, kiedy cena przekroczy połowę drogi do profit targetu, przesuwamy stop loss do poziomu ceny wejścia (tzw. BE, break-even) i zabezpieczamy wejście.

Wówczas handlowalibyśmy już bez ryzyka i w najgorszym wypadku wypadniemy z transakcji z niczym. To w zasadzie wszystko, jeśli chodzi o wejście i zarządzanie pozycją.

Następnie należy jeszcze określić risk management. Po części już to zrobiliśmy, decydując, że nie wchodzimy w transakcję, której ryzyko przekracza 100 USD. Teraz jeszcze ustalimy, że dziennie nie chcemy stracić więcej niż 300 USD. To oznacza, że przy maksymalnej zmienności, która wymagałaby ustawienia maksymalnego ryzyka na poziomie 100 USD, możemy wziąć najwyżej trzy stop lossy po sobie. Potem kończymy niezależnie od tego, co się będzie działo. Podobnie możemy ustalić, że gdy uda się nam osiągnąć zysk 300 USD, kończymy na ten dzień.

Na końcu definiujemy ryzyko całkowite, z którym będziemy handlować. Jesteśmy gotowi stracić 3000 USD. Nie więcej. Jeśli do tego dojdzie, kończymy i sprawdzamy, gdzie robimy coś nie tak oraz zastanawiamy się, jak ulepszyć swój plan.

I to wszystko. Tak mniej więcej, w zarysie, wyglądać może prosta strategia inwestycyjna – prosty plan inwestycyjny.

Nie ma uniwersalnych planów inwestycyjnych

Oczywiście można o wiele bardziej skomplikować plan inwestycyjny. Możemy zadawać sobie pytania o kontekst, w którym będziemy zajmować długie, a w którym krótkie pozycje. Być może na zajmowanie długich pozycji będziemy chcieli się decydować tylko w trendzie. Ale jak rozpoznać trend? Może z jakiejś odleglejszej perspektywy albo z pomocą EMA (średnie kroczące). Możemy ustanowić kolejny warunek, że wchodzimy tylko wtedy, kiedy na rynku jest określony wolumen albo wówczas, gdy trzy konkretne bary mają określony wolumen.

Albo ustalamy czas, kiedy handlujemy, a kiedy nie. Na przykład, że handlujemy tylko przez pierwsze dwie godziny po otwarciu giełdy, a później już nie. Albo że handlujemy cały dzień, ale nie w trakcie amerykańskiego lunchu.

Różnych kombinacji oraz permutacji istnieje niezliczona ilość i każdy musi odnaleźć swoje. Następnie musi je zapisać albo jakoś zakodować w głowie, zapamiętać i przetestować na rynku. Zasadniczo jest to bardzo proste, w teorii. W praktyce staje się nieco bardziej skomplikowane.

Swój plan inwestycyjny powinieneś zawsze w pierwszej kolejności przetestować. Na początku najlepiej na statycznych wykresach, żeby nauczyć się właściwie rozpoznawać i wyszukiwać sytuacje. Później naucz się je wyszukiwać w wersji demo, w czasie ruchów rynkowych. A na końcu w czasie rzeczywistym (live). Wtedy na scenę wchodzi psychika, która potrafi porządnie zachwiać nawet dobrym planem. Ale to już jest inna historia.